Już wychodziłam z tzw. "Taniej książki" kiedy w oczy zakłuła mnie z jakiejś dolnej, mało widocznej półki książeczka pt."Stemplem i tuszem robimy kartki" - nabyłam ją rzecz jasna (cena: całe 5,50zł). Książka nie jest bardzo odkrywcza - niby nic nowego, ale autorka pokazuje kilka technik których nigdy nie stosowałam, albo już o nich zapomniałam. I tak, np. widziałam kiedyś jak Tricia Morris pracowała z ramkami maskującymi, ale jakoś nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby zastosować tę technikę w konkretnym projekcie. Książka przypomniała mi istnienie tej metody - w ruch poszły stemple "Pressed leaves", kolorowe mazaki, tusze i kawałek kartonu oraz maska z poszarpanej tektury.
Nic mi się dzisiaj nie chce, tylko bym spała albo się obijała... sama myśl o tym, że jutro trzeba do pracy...
brrr ... Weekend jest stanowczo za krótki, ledwo człowiek złapie dech - i kierat zaczyna się od nowa.
Szczególnie teraz, kiedy dni stają się coraz krótsze, a słońca - coraz mniej na niebie, czuję potrzebę przystopowania, zwolnienia tempa, wyciszenia się. To nienaturalne, by pracować tyle, co latem - na wysokich obrotach, gdy cała ziemia tryska energią i po prostu "się chce"...